Strona:PL Gustawa Jarecka - Przed jutrem.pdf/194

Ta strona została przepisana.

wciąż nie mogła znaleźć własnych słów i myślała o Andrzeju uroczystemi wyrazami nienapisanego jeszcze nekrologu: „Nasz drogi, nieodżałowany towarzysz…“




Zimą można było odnaleźć początek dnia. Zaczynało się to z szarością, z jednoczesnem wyłanianiem się przedmiotów z płynnej ciemności. Wtedy na ulicach rozpoczynał się ruch, widziało się dokładnie jak z bram wypływali ludzie i szli na miasto w bielejącym wciąż rannym mroku.
Latem było inaczej, Miejski człowiek budził się już w złocistej jasności i nawet jeżeli to było najwcześniej, spotykał już wychodząc innych, którzy jeszcze wcześniej zerwali się ze snu, jeszcze bardziej czekali na początek dnia, czerpiąc nadzieję w najszybciej, świeżo spod farby wyrwanej gazecie. Chciwie, szybko zaczynali ją czytać od ostatniej stronicy.
W tem miejscu porzuciła Anna przed rokiem przeszło swoje dotychczasowe życie, w tem miejscu zaczynała je znów i już inni, wcześniej od niej przybyli, czekali swojej kolejki.
Ołówki i notesy wyciągali jak broń. Lato — najgorszy okres ogłoszeń, ograniczone możliwości, maleńkie nadzieje. Zastępstwo, na wyjazd, opieka, spacery. Wyszukiwali szybko nieliczne, najlepsze, wypisywali, żeby pójść najprędzej. (To dlatego nie moż-

190