Strona:PL Gustawa Jarecka - Przed jutrem.pdf/201

Ta strona została przepisana.

Mała chuda twarz z ciekawemi mysiemi oczkami przybliżyła się nieco:
— Dlaczego proszę pani, co tam jest, ile dają? —
— Dwoje dzieci, pół dnia, obiady i trzydzieści złotych miesięcznie. —
Pudrowany nosek w ptasiej twarzy drgnął:
— Mało. —
— Niemożliwie mało — powiedziała Anna — na to już nie można się zgodzić. Starsza dziewczynka jest w V-ej klasie, pomoc ze wszystkich przedmiotów. —
Niebieska kryzka podniosła się o stopień.
— Idzie pani? — zdziwiła się Anna.
— Idę — zadzwonił cienki głos, lekko drżący, a przecież uparty.
Już z zamiarem odejścia przystanęła Anna nagle:
— Nie powinna pani wziąć tej pracy na takich warunkach, sami w ten sposób doprowadzamy wyzysk do szczytu, to i tak najbardziej pieska praca pod słońcem. —
— To moja sprawa czy wezmę — zaświergotała niebieska kryzka, idąc naprzód.
Wtedy Anna gwałtownie cofnęła się, zastąpiła jej drogę:
— Tak — powiedziała — to pani rzecz. Nie mogę przeszkodzić. Tylko coś powiem. Wie pani co to jest? Głupota. Chleb pani odbiera innym i sobie. —
— Sama go nie mam — zawołała kurka i szare mysie oczy w anemicznej twarzy pociemniały nagle. — Każdy chce żyć. —

197