Strona:PL Gustawa Jarecka - Przed jutrem.pdf/203

Ta strona została przepisana.

rzecznie zwisała nad otwartą, brudną skrzynką podwórza.
Dziewczynki bawiły się w przedstawienie. Dekoracje stanowił drewniany stołek i chustka, spłowiała, cienka chustka z obdartemi frendzlami. Zakładało ją się na głowę i wtedy było już widać zdaleka, że to miał być welon panny młodej, albo wszystkie kryły się pod nią jak pod namiotem. Wkońcu owinęła się w nią mała czarnula z mysiemi ogonkami warkoczyków. Chustka spływała po ramionach, sięgała kamieni podwórza wystrzępionemi frendzelkami. Dziewczynka szła w stronę bramy.
— A teraz na ulicę niby idę, kawalera łapać — zawołała w stronę podwórza.
Wesoło, głośno i ciszej, wstydliwie, znacząco roześmiano się za nią.
Anna poruszyła się na ławce:
— Chodzisz do szkoły? — zapytała dziewczynkę, która mijała ją właśnie.
Ale mała zaczerwieniła się i zaplątana w chustce, które nagle zwisła niezgrabnie, uciekła do sieni.
Inna większa w czarnym alpagowym fartuchu, podbiegła, przyjrzała się. Anna powtórzyła pytanie:
— Chodzicie wy do szkoły? —
Dziewczynka z piwnemi oczami w żółtawej twarzy wyjaśniła rozmownie:
— Ja chodzę i Gieńka do popołudniowej, a tamte to wcale nie. —
Powiedziała to z pewną wyższością. Na podwórzu koło stołka zgromadzone dziewczynki szeptały i śmia-

199