Strona:PL Gustawa Jarecka - Przed jutrem.pdf/217

Ta strona została przepisana.

— Zawsze je bierę — mruczy Andzia. I po chwili:
— Julka pójdziesz ze mną? —

Julka idzie. Kto jeszcze przez cały dzień aż do wieczora wchodzi do izby pyta o ten zapach. Ale nikt na szczęście nie zgaduje że to tak Czarna Róża pachnie.



Rzadko i niechętnie odwiedzała Marja Stawanowa mieszkanie na Wspólnej. Najczęściej Stefanek bywał u nich i nie było potrzeby tam chodzić. Nie chciała oglądać kawalerskiej gospodarki szwagra.
Uznawała że oczywiście „teraz“ miał prawo żyć jak mu się podobało, ale zwyczajem ludzi oszczędzających sobie jakichś prawd, nie chciała wiedzieć jak.
A jednak niekiedy trzeba było iść tam. Zwłaszcza od czasu, jak Stefanek miał nową nauczycielkę, której nie dzielił już z Zosią.
Pani Marja przyszła popołudniu. Piotra nie było. W dziecinnym siedział Stefanek przy lekcji. Łóżko było przykryte prześcieradłem zamiast kapy. Gazety przyniesione z innych pokojów leżały tutaj.
— Czy ty to czytasz? — zapytała surowo pani Marja.
Stefanek zaczerwienił się ogniście. Nowa nauczycielka była bardzo grzeczna i bardzo roztrzepana. Wyszedłszy z pokoju pani Marja rozmyślała posępnie:
Może jednak Piotr powinien się ożenić?
Ale Piotr uparty, gwałtownie obrażony na los, który uderzył go raz znienacka, nie chciał.

213