Strona:PL Gustawa Jarecka - Przed jutrem.pdf/24

Ta strona została przepisana.

zbutwiała szmata, pozostały jego wielki strzęp leżał przed nią. Twardą, między wiadrami kiszonych ogórków przed bramą bazaru, koło sklepów pachnących śledziami i mydłem szła aż do starego domu z czystem kwadratowem podwórzem. Na oknach stały tam w doniczkach liście salonowe, a za kuchennemi oknami w powietrzu wisiały garnki uczepione parapetu.
Wąskie schody z żelazną poręczą, strome stopnie, na których bije serce. Na drzwiach metalowa tabliczka „Halina“.
Rodzinny dom. Drzwi były otwarte. Węgiel drzewny w żelazku wydawał zapach. W kuchni szyły dziewczęta usadowione ciasno. W pokoju z pociemniałemi ścianami mierzyła klijentka.
Kiedy Anna weszła, matka klęczała na starej poduszce z włosia, podniosła żółtą twarz ze szkłami na oczach i nie zmieniając wyrazu, powiedziała — Usiądź —
Kijentka w upiętej z materjału spódnicy przeglądała się w lustrze. Kurz leżał na niem cienką warstwą — jak zawsze. Lampa nad stołem ze szkaradnym zielonym abażurem była tak samo przysypana kurzem. Oczy Anny odnalazły nawet znajomą plamę na abażurze.
Ręce mamy błyskawicznie manipulowały szpilkami. Miała ich kilka między bladami wargami.
Lustro na wygiętych nogach, łóżka i straszna, dziurami i włosiem ziejąca kanapa, wielki kredens z kurzem zakrzepłym, zbielałym w zakamarkach to było wszystko, co od lat stało tutaj, przetrwało dzie-

20