Strona:PL Gustawa Jarecka - Przed jutrem.pdf/240

Ta strona została przepisana.

no się często u nich. Pełno tam wtedy przychodziło znajomych ich obojga i przyjaźnili się ze sobą, ale już taka jak jak Andrzej nigdy nie była Anna.
Nie żeby obca, ale inna, trudniejsza. Też przysiadała się do nich, gadali razem, dobra była dziewczyna, mocna, weselsza od Andrzeja i żywsza, a przecież od niego słabsza, mniej stała, zawsze z dwuch stron myśląca i tak i siak, prawdziwie inteligientka. Stefan czuł, że niezupełnie do niej to słowo pasowało. Zadużo w niem było niechęci. Na tę Annę można jednak było liczyć.
Jedno, czego jej nie mógł darować to sprawa z Andrzejem. Dlaczego to zrobiła?
Ale że nigdy żadne gorzkie słowo nie wyrwało się Andrzejowi, że mu się wydawało, jakby na nią czekał w swoich ostatnich dniach i że ona sama stała wtedy w szpitalu jakby jej nóż w serce wbijali, odpuszczał wewnętrznie tę urazę i myślał: musiała mieć swoje racje..
Tylko jakie były, żeby Andrzeja opuścić, za trudno było wiedzieć? Dlatego z nadzieją na pomoc od niej mieszała się skryta nieufność, że się po tylu latach jeszcze nie wiedziało dobrze, jaka jest ta Anna.
Dopytał się z łatwością o mieszkanie na Twardej. Na drzwiach zdziwiła go zapleśniała tabliczka „Halina“. Nie wiedział, że tu była jakaś pracownia.
W ciemnym korytarzyku coś mu się owinęło koło nóg, potknął się przez jakąś szmatę, o mało nie upadł, huknął o coś hałaśliwie.

236