Strona:PL Gustawa Jarecka - Przed jutrem.pdf/244

Ta strona została przepisana.

popołudniu to u mnie można, później pod wieczór lokatorzy się schodzą. —
— Ale najpierw pójdę dziś na Pokorną. — Uścisnął mocno jej rękę. Jego dłoń była sucha i twarda.
…Wieczorem na Pokornej przez drzwi, na których kredą wymalowano imiona trzech króli, słyszało się zmieszane głosy, kiedy Anna przyszła. Wyliczyła na dosyć późną porę, żeby napewno zastać Julkę. Zapukała. Nie słyszeli. Uchyliła drzwi. Puchnęło dusznością, zapachem czegoś gotowanego i gwarem paru głosów.
Mężczyzna z niskiem, zarośniętem czołem szył przed sobą na stole but zniszczony, niezgrabnie wpychając iglicę. Naprzeciwko drzwi ku sufitowi sięgało łóżko z wysoko ułożonemi poduszkami. Było ich trzy, jedna, na drugiej, od największej do małej zupełnie, wszystkie z klockowemi wstawkami. Nad łóżkiem obrazy święte.
Nim otworzyła zupełnie, poskoczyła Julka. Widać było teraz w świetle jaka jest ładna. Oczy pociemniały, nabrały granatowej niebieskości, brwi były czarne, zmyte z pyłu na policzkach miała rumieńce, bo się już Anny oddawna spodziewała.
— Dobry wieczór — odpowiedziała i Anna nie mogła jeszcze z tego tonu wiedzieć, czy jest zadowolona z jej przyjścia. Ale prędko zrozumiała jak było.
Julka zamknęła za sobą drzwi. Zostały w ciemnej sieni.
— Wyjdziemy? — spytała Anna.

240