Strona:PL Gustawa Jarecka - Przed jutrem.pdf/25

Ta strona została przepisana.

ciństwo i młodość Anny niewzruszenie w tem samem miejscu, coraz starsze i nędzniejsze. Kanapę „wykończył“ ostatnio Danek. Zniszczone żurnale zwisały ze stołu. Na kredensie leżał stos książek i zeszytów Danka.
Klijentka poprawiała fałdy, skracała, zwężała i zmrużonemi oczami przypatrywała się sobie w lustrze. Trwało to długo. Przez ten czas mama milcząco zukosa przyjrzała się parę razy Annie. Widziała, że wygląda źle i jest źle ubrana. Naturalnie. Skąd?
Tęga niewiasta pozwoliła nareszcie zdjąć z siebie upiętą spódnicę i ubrała się. Mama wyszła, żeby ją odprowadzić i wróciła. Anna zdjęła tymczasem beret i palto.
— Co słychać? — spytała.
— Ładnie wyglądasz — rzekła gorzko mama, składając ręce na poręczy krzesła. — Nie zarabiasz, co? —
— Mało — powiedziała Anna — A gdzie Danek?
— Gdzie ma być? W szkole. Też się kształci, żeby później latać za lekcjami. A może już wyszedł ze szkoły. Czy ja wiem? Myślisz, że on zaraz do domu wraca. Wczoraj tu mało firanki nie spalił przez jakieś swoje doświadczenie z cuchnącą butelką. —
Zaciskała usta. Oczy za szkłami były zmęczone i łzawe.
— A ojciec? —
Wyruszyła ramionami w zjadliwem milczeniu. Stara to była historja z włóczęgą ojca z kąta w kąt. Nie miał pracy. Nie umiał, czy nie mógł znaleźć. Bez-

21