Strona:PL Gustawa Jarecka - Przed jutrem.pdf/283

Ta strona została przepisana.

zbliżyli się pod samą furtę i przestąpili nowy, dziś dopiero położony, kamienny fliz.
Słyszeli tylko głośny, turkoczący oddech Nonplusu, widzieli jak przez bramę wyjeżdżały taczki z pakami o błękitnych etykietach. Były w nich grzebyki, te same, które potem sprzedawali ślepi i widzący bezrobotni pod murami domów:
„Najlepsze rogowe, szyldkretowe, kieszonkowe, fryzjerskie, domowe…“
Stali długo, patrzyli, nie widzieli zmian.
Były gdzieś wewnątrz. Tam rosły, ukazywały się w nagłym wstrząsie, w rozdarciu i zdumiewały tych samych, w których powstawały, ale na codzień żyły niedostrzegalne, nawet wewnątrz mało komu wiadome i nie mierzyły się tem, kto stał przy maszynie, ani nawet tymi, którzy odchodzili stąd na zawsze.
Inne bowiem prawa, niż ludzkie życie i śmierć rządziły Nonplusem.

KONIEC