Strona:PL Gustawa Jarecka - Przed jutrem.pdf/33

Ta strona została przepisana.

Mężczyźni z siennika zaśmieli się: — Ale zła. Jak osa. —
Ryży poczęstował Covboyami w pudełku. Leżały dwa i garść skruszonego tytoniu.
— Nie palę — odmówił Andrzej.
Tamten błysnął domyślnie oczami — Zapalimy po połowie —
— Nie, nie dlatego — i jak na potwierdzenie krótki, suchy kaszel załaskotał go w gardle. — Widzicie — rzekł Andrzej — kaleka ze mnie, nie mogę.
Tamci dwaj zapalili. Za drzwiami szemrały głosy.
…Zgóry przez uchylone drzwi sieni wąski pas światła padał na schody. Na dole zostawało z niego rozrzedzone pasmo. Oczy dziewczyny migotały w niem wilgotno i lśniąco.
— Wie pan Stefan — szepnęła — u nas na Nonplusie, powiadają, szlifiarza wezmą. Kober idzie. A szefa teraz niema, żona mu się zabiła. Bez niego wezmą. —
Poczuła zaraz, jak przy tych pierwszych słowach poruszył się znagła, oderwał od sino pobielanej ściany. Przez cienkie bronzowe palto ujął jej ramię.
Zajrzał w wesołe, ciemno podkrążone oczy — Julka, dlaczego Kober idzie? — Odwróciła się ku schodom — Bruderszaftu my z panem Stefanem nie pili —
Przyciągnął ją bliżej — To nie mówić „ty“, co? —
Zaczerwieniła się.
Na górnych schodach ktoś szybko zbiegał wdół.

29