Strona:PL Gustawa Jarecka - Przed jutrem.pdf/41

Ta strona została przepisana.

ustami i oddechem rzężącym w piersiach tylko dla Anny dostrzegalnym szmerem, pod kołdrą było jeszcze zimno.
W ciemnym pokoju pełnym cieni sprzętów, nie było nic, czego Anna nie chciałaby opuścić i jeszcze raz przywoływała siebie samą jak kogoś, kto zaczyna błądzić.
To jest Andrzej, ten sam, który kosztował tyle łez w domu i był pierwszem silnem postanowieniem młodości, on z którym przeżyło się trzy lata i ten ostatni rok, jakiego się nie zapomina.
Już jutro wyjeżdża. Jeszcze raz pod powiekami głęboko się zjawiły łzy.
— Co się ze mną dzieje? — Jestem przemęczona — pomyślała Anna i znów z wysiłkiem odmówiła sobie łatwej pociechy rozczulenia.




Tak już było zawsze, że wszystko stawało się znużeniem wśród dni przeładowanych lekcjami, kiedy z jednej na drugą biegało się byle najkrótszą drogą.
Ciężar codzienności leżał na wszystkiem, a chwila pozostała na rozmyślanie, ukazywała ponure oblicza zapracowanych ludzi, kurczowo uczepionych jakiejś krawędzi życia, byle go nie utracić.
Ale wśród tych dni wybuchała niespodzianie któregoś, gorąca radość z przypadkowego powodu, który przypominał niezwykłą prawdę, że jest się jeszcze młodą.

37