Strona:PL Gustawa Jarecka - Przed jutrem.pdf/49

Ta strona została przepisana.

dał — chłopak stracił wcześnie matkę w tragiczny sposób. Dlatego jest tak wrażliwy i, niestety, zaniedbany — patrzał prosto w oczy Anny i spokojna siła tego wzroku mieszała ją.
Zosia też jest mało samodzielna — rzekła nagle ostro.
— Pomówimy o tem, pani ma słuszność — odparł Stawan i w spojrzeniu, jakie rzucił na córkę zobaczyła nagle ciepło tego wzroku.
— Żeby oczy były takie wymowne — pomyślała Anna z odrobiną niejasnego wzruszenia i zawstydziła się nagle znów, że stoi na stole.
Lekarskie bystre oczy pochwyciły to:
— Wstydzi się pani zejść? — zapytał
Zarumieniła się, ale kiedy poszedł naprzód do żony i córki, zeskoczyła natychmiast.
— Pójdziemy — powiedziała do Stefanka i poszła z dziećmi. Marszczyła się. Dzieci przyglądały się. Nigdy nie było wiadomo, dlaczego nauczycielki są niezadowolone. Ale panna Anna była dla nich łagodna, niepotrzebnie tylko spieszyła się do domu:
— Zosiu, jutro masz więcej lekcji, odrobimy dzisiaj historję. Stefan może tymczasem poczytać. —
Wiadoma rzecz, na takie powiedzenie nigdy niema rady. Poszli. Potem stronice książki mięły się w palcach Zochy. Była rozbawiona i zmęczona, ale panna Anna nie była zmęczona. Chyba nigdy, myślała Zosia.
Nieoczekiwanie po lekcjach nastąpiła jedna z inowacji.

45