Strona:PL Gustawa Jarecka - Przed jutrem.pdf/53

Ta strona została przepisana.

ły się. Białemi korytarzami idą spokojni ludzie, cichem tykaniem zegara płynie nieważny czas.
W skórzanym fartuchu z rękami obnażonemi po łokcie doktór Stawan jest gotów jeszcze raz wejść do pacjenta. Przezwycięża wewnętrzną znajomą niechęć. Powstaje zawsze przeciw tym, którzy przychodzą tu otoczeni bliskimi, owinięci w mokrą od łez czułość, w przygotowane pod ręką honorarjum, rozdygotani o własny ból, o swoje małe, codzienne sprawy, do których, o rozpaczy, mogliby nie wrócić. Tutaj napotykają największą prawdę swojego życia i nie mogą wykupić się od niej pospiesznie wyliczanemi niebieskiemi papierkami.
Chorego przeniesiono na nosze. Doktór wchodzi do pokoju pełnego łez pożegnania. Oczy chorego czepiają się jego twarzy. Trochę otuchy wlewa się w nie. (Najlepszy, najdroższy doktór w mieście). Uspakaja się, doktór jest zupełnie łagodny, skąd odgadnąć, że to tylko on dziś w zakładzie widzi uśmiech lekarza.
…Siostra Marja z przyniesionemi z apteki ampułkami zmierza do sali. Od telefonu przez biały wąski korytarz gonią ją powiedziane przyciszonym głosem słowa.
Potrzebny notes, a potem panna Anna. Ampułki drżą. Wieczny lęk. Ile jest kobiet w jego mieszkaniu, tu w Zakładzie, na ulicy, na świecie?
Drzwi sali zostają zamknięte od wewnątrz, siostra Marja sama rozgoryczona nie chce za nic zrozumieć rodziny. Nie, nie można na korytarzu płakać, płakać trzeba w pokoju, (to obowiązuje wszystkich). Ope-

49