Strona:PL Gustawa Jarecka - Przed jutrem.pdf/54

Ta strona została przepisana.

racja potrwa długo. Już, już trzeba zamknąć drzwi przez które zaczyna wiać dusznym, oszałamiającym zapachem narkozy, eteru i chloroformu.
W małej poczekalni, gdzie na oknie wesoło rosną w doniczkach zielone asparagusy Anna czeka przy stoliku nieskończenie długo. Możnaby zresztą oddać ten notes jednej z białych pielęgniarek. Ale doktór Stawan powinien już wyjść, jest po operacji. Szkoda jest krótkich godzin w ciągu dnia, jakie zostają dla siebie.
Tymczasem rozproszone myśli zabawiają się malowaniem twarzy doktora. Wyostrzone rysy i oczy zawsze jakby wytężone, zielonkawo bronzowe, ciemne oczy i krótką bliznę na czole i maleńkie wyżłobienie nad brwią. Nie, jakże można tak dokładnie widzieć twarz, której niema, której się nawet nie widziało zupełnie blisko? W najmniej oczekiwanej chwili nadchodzą kroki. Ale wszystko jest inaczej niż się myślało, nawet twarz jest wcale niezmęczona, tylko skupiona.
Doktór Stawan bierze notes:
— Dziękuję. —
Uprzejma, usłużna, lakoniczna panna Anna, wychowawczyni jest gotowa pójść. Nieznośnie do dna zielonkawo bronzowe oczy przebijają uprzejmy chłód, tak jak przez skórę, mięśnie i tłuszcz widzą prawdę zropiałych ślepych kiszek.
W przeciwległej ścianie są drzwi, których dotąd nie zdążyła zauważyć.

50