Strona:PL Gustawa Jarecka - Przed jutrem.pdf/55

Ta strona została przepisana.

— Czy chce pani zobaczyć mój gabinet osobliwości? —
Anna wchodzi naprzód, otwiera, doktór Stawan zamyka powoli, dokładnie. W przejściu Anna widzi wytężoną twarz i włosy jeszcze zlepione od potu, wysiłku.
Naprzeciwko w pokoju cała prostokątna ściana jest oszkloną szafą. Za szkłem przegródki. Nieskończenie wiele przegródek z dziwacznemi przedmiotami. Anna podchodzi bliżej.
Jak małe, bajeczne potworki, miniaturowe smoki, złośliwe dziwadła leżą za szkłem żółte, zielonkawe i brunatne kamyki, okruchy, ponura mineralogja ludzkich chorób.
Ślepe kiszki, ale nie te zwykłe, lecz skręcone, ze zrostami, skrzywieniami, obrzękami, kolorowe sarcomaty, pojedyńcze usunięte nerki jak olbrzymie ziarna fasoli i wielkie kamieniste bryły guzów.
Wszystko za szkłem, ujarzmione, zdobyte — i dlatego pewnie z uczuciem zasłużonego tryumfu pokazał je zwyciężca Annie.
Ukryte za szczerym podziwem, za wzruszeniem, zdumieniem i ciekawością leży to najprostsze, co Anna rozumie w tej chwili.
— Musi być panu dobrze patrzeć na to — mówi cicho.
Doktór Stawan przeczy ruchem głowy. — To nie jest to. Zupełnie coś innego. Tutaj to już jest coś innego. O początek chodzi, o walkę, wie pani? —

51