Strona:PL Gustawa Jarecka - Przed jutrem.pdf/60

Ta strona została przepisana.

ba pomyśleć i popracować, żeby oni wszyscy dostali. Tego się trzeba nauczyć. —
— Naprawdę zaś taka nauka? —.przyjrzał mu się Jędrek.
Andrzej nagłym ruchem ujął go pod podbródek: — Tak — powiedział ciepło. — Nauczysz się, co? —

Chłopak zaśmiał się wstydliwie. To w dużej panowej walizie, w książkach musiała być cała nauka, wcale inna jak w szkole, właśnie o takich ciekawych rzeczach z gazety. —



W niedzielę od rana przyjechali Stefan Pietrzak i jego starszy brat, od paru lat pracujący w fabryce radjoaparatów. Byli zakurzeni, bladzi, bladością miejskich ludzi i nawet mizerna twarz Andrzeja wydała się przy nich hoża i rumiana pod lekką opalenizną. Byli weseli i głośni, wdychali z rozkoszą wiejskie powietrze i cieszyli się wyglądem Andrzeja:
— Wspaniale się poprawiłeś, chłopie. Ale masz pyski… — I porwali go swoją radością, uprościli nagle zwykłemi pytaniami najtrudniejsze sprawy.
— Nie kaszlesz już — spytał Stefan.
— Prawie wcale — odrzekł Andrzej.
— A twoja żona będzie dzisiaj? —
— Wiesz przecie, nie jest wolna. Djabli z tą kondycją — i zachciało mu się nagle wypytać Stefana dokładnie, jaka była Anna, kiedy ją widział. Ale nie doszło do tego. Tamci cieszyli się wszystkiem naokoło, słońcem i cieniem, drzewami i trawą. Pełni byli ra-

56