Strona:PL Gustawa Jarecka - Przed jutrem.pdf/66

Ta strona została przepisana.

leżą spokojnie na stole i cienkiemi srebrzystami linjami przecinają czarną wełnę roboty.
— Pani nie wie jeszcze co to jest życie. —
Ręce układają się na stole gestem zmęczenia. Palce Anny cienkie, jeszcze czerwone z zimna drgają. Siedzą długo naprzeciwko siebie. Na jednej wyspie blado złotego brzegu świetlnego. Mówią do siebie.

Mieszkają razem. Ale są obce. Tyle, że odchodzą od siebie z jednakową myślą: Co ty wiesz….



Raz w tygodniu o dziewiątej wieczorem wychodziła doktorowa. Na posiedzenia towarzystwa dobroczynnego. W ten wieczór nabierała ożywienia, Spieszyła się, cieszyła się, bya zajęta. W korytarzu, Annę idącą do pokoju, spotkał doktór ubrany do wyjścia.
— Pani wychodzi wieczorem? — spytał.
Zaprzeczyła. Skłonił tylko głowę. W stołowym dzwoniły kluczyki kredensu, pani domu zabierała je przezornie. Zdaleka drzwi otwierały się i zamykały, aż wejściowe trzasnęły w zawiasach. Mieszkanie zastygło nieoświetlone puste od strony pokojów.
Anna przy stoliku nad książką czekała. Jeszcze w ciszy pełnej szmerów tykania zegara i wiatru za oknem upłynął kwadrans. Po raz trzeci czytała z napiętą uwagą, bez najlżejszego rozumienia ostatnią stronicę… Potem u drzwi wejściowych ktoś włożył klucz do zatrzasku.
Anna wstała z sercem bijącem tak, że szemrało w uszach. Może zostać? Podeszła ku drzwiom. Tam

62