Strona:PL Gustawa Jarecka - Przed jutrem.pdf/75

Ta strona została przepisana.

— Jakże — odparł Joachim — trzeba robić na życie. —
— Ale pan już niema czasu na nic innego. Ani chwili dla siebie. A co pan robi zimą? —
— Zimą znów inna robota jest, A cobym miał innego? —
— Mało to rzeczy ciekawych — odparła wesoło Anna — Poczytać, wyjść gdzieś, łódką pojechać. —
— To my w święto — odrzekł Joachim gorący ze zmęczenia, wzruszenia i radosnego podniecenia tej, rozmowy — A potem też.. — urwał i popatrzał na szczudło.
— To nic — powiedziała panna — tyle się można dowiedzieć, poznać i nauczyć. Chciałby pan przeczytać, ja pożyczę książkę, gazety.. Pracuje pan bez wytchnienia, więcej niż najbiedniejszy wyrobnik. A tymczasem, choćby ja jestem o wiele biedniejsza od pana. —
Tak to pod stromą ścianą gęstego lasu nad morzem, w kotlince Kaczej Doliny po dwudziestu czterech latach życia i już z jedną tylko nogą, poznał Joachim prócz corocznej nowej miłości, nieznaną tęsknotę do obcych stron, ludzi i nieczytanych książek.
Z dni wypełnionych pieleniem, sadzeniem i wszelką pracą, jął wyrywać godziny na nieważne, dalekie sprawy, które szybko wrastały w życie. Niezadługo minęła miłość, ale owe sprawy i tęsknota zostały już na zawsze.
Nie obeszło się tylko bez krótkiego bólu zawodu.
Bo od słów panny, że jest biedna, wezbrała w Joa-

71