Strona:PL Gustawa Jarecka - Przed jutrem.pdf/79

Ta strona została przepisana.

jadą dzisiaj. Nie w takie jeszcze, oho noce łowią ludzie i dalej, aż pod Hel. —
Joachim opierał się, stojąc na szczudle, chciało mu się mówić przed długą, nadchodzącą samotnością, ale panna milczała.
Przysiadł więc obok na wywróconej łodzi, mokrej od nasiąkłego słoną wilgocią wiatru i słuchał szumu, w którym, żeby mówić, do siebie, trzeba było krzyczeć prawie.
— Chciałabym tu wrócić kiedyś — rzekła Anna
— Co się do tego czasu odmienić może — powiedział Joachim, myśląc o przeczytanych książkach panny.
Anna skinęła głową. Żalem zatargany Joachim zawołał głośniej niż przedtem, przekrzykując huk fal: — Pani się ożeni do tego czasu.. —
Drewniany pomost trząsł się.
— Jeszcze go woda poniesie — zawołała Anna.
Głosy ich brzmiały cieniutko wśród zmagania się ziemi i przedmiotów z falą.
— Poniesie, to nowy zbudują — odkrzyknął Joachim.
Łodzie na łańcuchach szczękały głośno. Fale zalewały białe jeszcze drzewo nowo zbudowanego molo. Z dalekich wybrzeży, z Gdyni, Jastarni i Helu, z Gletkau i Sopot połyskiwały małe, złote punkty świateł.
— Wrócimy — zawołała Anna poprzez szum i przypomniała sobie co znaczył powrót.
Fala dosięgnęła ich stóp, gdy wstali. Ostry, słony

75