Strona:PL Gustawa Jarecka - Przed jutrem.pdf/84

Ta strona została przepisana.

mówił prędko, odganiając sen, jak nagle zbudzeni ludzie.
Wtedy zobaczył walizę.
— Nie mam mieszkania — rzekł Andrzej — można będzie tu u ciebie? —
— Ano — powiedział Stefan z namysłem, przypatrując mu się — Siadaj Jędruś, starej się zapytam i poszedł za parawan.
Po pierwszych cichych słowach doleciały zaraz stamtąd targi.
— Trzy złote za tydzień to aby dla pana. Dosyć już mam dla siebie suplika torów. —
— Niech już będzie pani Kwiatkowska, zaraz pani dostanie. On długo nie pobędzie. —
— Jak długo? —
— Może za cztery, pięć dni wszystkiego, a najwięcej już do tygodnia. —
— No niechta — odezwał się posadzkarz — a co za jeden? —
— Panie Pietrzak — wpadła na to Kwiatkowska — ale jakby do tygodnia nie był to już wszystko jedno te trzy złote musi kosztować — i wyjrzała z za parawanu. Czerwona, zmordowana dniem, bystremi oczami ogarnęła nowego gościa.
— Co za jeden? — powtórzyła za mężem.
— Z prowincji przyjechał. —
— Za robotą? — szyderczo i nieufnie zapytał posadzkarz.
— Wszystko jedno, niedługo pobędzie — uspokoił Stefan i wyszedł.

80