Strona:PL Gustawa Jarecka - Przed jutrem.pdf/85

Ta strona została przepisana.

Przy pękatej, starej walizce koło drzwi, w gumowem palcie stał jeszcze tak samo jak wszedł, Andrzej chudy, wysoki i teraz było widać — wciąż jeszcze mizerny.
— Stefan — spytał — a jak potrwa dłużej? —
Szlifiarz beztrosko machnął szeroką dłonią i rozejrzał się za stołkiem:
— Siadaj Jędruś, tylko jeść już niema co. —

Na zielonkawo białe ściany koło zgarbionego cienia Marji Szymczak, koło kwadratowej plamy parawanu i wielkiego cienia Stefana Pietrzaka położył się długi, wąski cień przybysza i zamachał niekształtną płachtą palta wieszanego w kącie na grubym gwoździu obok kurtki posadzkarza i mokrej jeszcze babskiej chustki w spłowiałą kratę.



Po Dzikiej, po Smoczej i Stawkach rozeszła się dobra wiadomość. Nonplus szedł pięć dni w tygodniu. Złagodnieli ludzie w sklepikach i kto mógł ruszył się pytać może jeszcze kogo wezmą?
Po kocich łbach Częstochowskiej, sklejonych burem, świeżo wyschłem błotem z samego rana chrobotała głucho ciężarówka. Przywieźli świeży zapas rogu do przetapiania.
A że z jednej nadziei bierze druga, Julcia z samego rana ochoczo szykowała sobie kawę i chleb i biegała do fabryki ze skrytą myślą, że może już dzisiaj zgodzony nowy szlifiarz.

81