Strona:PL Gustawa Jarecka - Przed jutrem.pdf/92

Ta strona została przepisana.

te za któremi chadza Pietrzak Stefan. Przecież i on musi jakieś. No nie?
Za białym parkanem jest skład desek. Tam siadają na szorstkiej, wilgotnej belce. Ledwie siedli, już ramię w jesionce ogarnia Julkę. Ona się szarpie.
— Panna Julcia wstydliwa. Ojej. Ja wolę kobitę, żeby szczera była, nie takie tam, a tu nie, a tam nie. Przecie nie zjem. —
Julka śmieje się. Niegłośno i niebardzo wesoło, ale nagły strach się w niej bierze, że Seweryniak pójdzie sobie. Po ulicy chodzą ciasno spojone parki. Niema co czekać na królewicza. Dziewuch dzisiaj więcej jak chłopców. Na Pokornej po ciemku mama spać się kładzie, Julka, nie żeby przykro było, kiedy giser tak ją trzyma, ale nie to jest, nie to…
Seweryniak powiada:
— Jutro mogę po pannę Julcię przyjść. Pójdziem do kina, a później u jednego kolegi się zbieramy. Powiem, że z narzeczoną przyjdę. —
Śmieje się. Ręka już jest trochę wyżej. Julka waży chęć odepchnięcia z nadzieją na jutro. Kino i narzeczona. Prostuje się. Już czuje jakby z jej ciemnych włosów spływał welon tiulowy na dwa metry. Żartował aby, czy nie? Wszystko jedno.
Giser Seweryniak jest tuż na drewnianych deskach, można posiedzieć z nim i pogadać.
— Ja to już najwięcej kino lubię. Ach, tylkobym w kinie siedziała i patrzała na obrazy. Najlepiej smutne. Nasze życie też przecie smutne. —
— Wolę covbojskie filmy — przyznaje Sewery-

88