Strona:PL Gustawa Jarecka - Przed jutrem.pdf/99

Ta strona została przepisana.

— Czego ty? — zniecierpliwił się śpiący Stefan i trącił go łokciem.
— Słoma żga — mruknął Andrzej i nieoczekiwanie odezwał się:
— Rozejdziemy się z Anną. —
— Coś ty? — zdumiał się otrzeźwiony nagle Stefan i uniósł na łokciu.
Z za krzesła przewieszonego chustką Marja Szymczak, pracownica igły, mruknęła gniewnie:
— Noc je czy dzień? Jeszcze w nocy politykę robią. —
— Jędruś — szepnął Stefan już całkiem cicho, ale Andrzej milczał.
Wtedy zmożony roboczym dniem w Nonplusie, ciężkiem ze zmęczenia ciałem przywarł szlifiarz do siennika i zasnął, nim Marja Szymczak scicha chrapnęła i można byłoby rozmawiać.

W tych dniach bezrobotny inżynier, Andrzej Dolis, dostał pracę jako mechanik w fabryce grzebieni „Non plus ultra“ na zasadzie poprzedniego świadectwa. Swój dyplom i inne drobiazgi przemilczał rozsądnie.



Dzień się obudził niebieski, zimny, zasypany spóźnionym śniegiem i dopiero koło południa rozświetliło go słońce już cieplejsze, wiosenne.
Ulica Częstochowska natychmiast poczerniała błotem, jeszcze tylko na wąskim chodniczku twardo ubitej ziemi bieliły się grudy śniegu.

95