Strona:PL Gustawa Jarecka - Szósty oddział jedzie w świat.pdf/26

Ta strona została uwierzytelniona.

Wtedy któregoś dnia przypadkiem spytała Wandzia na lekcji:
— Proszę pani, czy od nas daleko do morza?
— Kilka godzin podróży koleją, około czterech.
— A ja myślałam, że bliżej, bo „Pomorze” — rzekła rozczarowana Wandzia — do Łodzi też jest niewiele dalej stąd.
Wszystkie dziewczynki zaczęły się pytać o morze. Tak było przyjemnie, że coś nieoczekiwanego zdarzyło się na lekcji. Żadna z nich jeszcze nie była nad morzem, choć to niezbyt daleko.
Nagle Oleńka burmistrzówna, czerwona ze wzruszenia jak pomidor, stanęła w ławce i podniosła dwa palce. Czekała posłusznie, ale napróżno, bo już prawie cała klasa jednocześnie stanęła w ławkach z wyciągniętemi wgórę dwoma palcami:
— Prze pani — pomagały sobie te, które najprędzej chciały powiedzieć.
— Na święto morza to koleje są tanie, nie?
— A gimnazjum to co rok jedzie na wycieczkę.
— Mój brat z harcerzami był na obozie w Wielkiej Wsi, to też nad morzem.
Aż nagle Wandzia krzyknęła ponad wszystkie:
— Proszę pani, jedźmy też z wycieczką.
Na sekundę zrobiło się zupełnie cicho, a potem jakby ktoś ul otworzył. Zapiszczało, zabrzęczało głosami, zastukało ławkami, zaszurało po podłodze.