Strona:PL Gustawa Jarecka - Szósty oddział jedzie w świat.pdf/30

Ta strona została uwierzytelniona.

— To idź po nie — zażartowała Lilka, wyciągając długą nitkę z robótki i dodała z zapałem — jeszcze tutaj ząbki szydełkiem dorobię.
Naturalnie to był żart o pójściu po Ojdę, ale myśl zaczęła Wandzię nurtować.
— A jeżeli pójdę naprawdę — myślała wciąż i nawet mniej już interesowała się robótkami, choć naokoło wrzała praca i rozbrzmiewały śmiechy. To klej się wylał, albo któraś wybrała zabawny kolor. Ale w pierwszym rzędzie były plany i nadzieje.
Kiedy się pójdzie, rano, czy wieczorem i co się zabierze?
— Ja z tobą pospół — wołała Lilka do Oleńki — jeden plecak weźmiemy i usiądziemy razem przy oknie.
— O, już przy oknie. Będziemy się zmieniać, każdy chce zobaczyć — protestowały dziewczynki, choć jeszcze w tej chwili siedziały na ławkach w klasie, nie w wagonie.
— Czy to będzie się już można kąpać? — A łódkować?
Wszystkie umiały pływać i znały dobrze wodę jezior. Tylko Wandzia, która się najwięcej z tej wycieczki cieszyła, siedziała roztargniona. Już dwa razy musiała naprawiać pajaca, zajęta myślą: co powie Ojda, kiedy przyjdę?
Każdy w miasteczku wiedział dobrze, gdzie stały baraki. Były na ogrodzonym placu i miały błoniaste szybki, zamiast szklanych. Na Placu