choćby tylko powstać, podnieść się, aby nie stracić wiary, że jestem jeszcze panem samego siebie. Nie mogę! Jestem przykuty do mego krzesła, a krzesło do podłogi, tak że żadna siła na świecie nie byłaby mnie w stanie poruszyć.
Wtem ni stąd ni zowąd — uczuwam, że muszę, muszę bezwarunkowo pójść w głąb mego ogrodu, nazbierać truskawek i zjeść je. I idę. Zbieram truskawki, Zjadam je!... O Boże! Boże! Boże!... Czyliż jest Bóg?... Jeżeliś jest — oswobódź mnie, Panie! ratuj! wspomóż mnie!... Przebaczenia! Litości! Łaski!... Ratuj mnie!... Och! co za cierpienie!... Co za męka!... Co za okropność!...
15. sierpnia. — Oto w jaki sposób była opętaną i kierowaną moja biedna kuzynka, kiedy przyszła do mnie pożyczyć 5000 franków. Ulegała ona cudzej woli, która wstąpiła w nią niby cudza dusza, pasożytnicza i samowładna... Czyliż się zbliża koniec świata?...
Kim jest ten niewidzialny, który mną włada? ten niepoznawalny włóczęga nadprzyrodzonego pochodzenia?...
Więc Niewidzialni istnieją!... Dlaczego jednak w takim razie nie objawili się dotąd od początku świata sposobem tak wyrazistym jak uczynili to wobec mnie?... Nie zdarzyło mi się nigdy czytać nic podobnego do tych rzeczy, jakie się dzieją w domu moim. Och! gdybym go chociaż mógł opuścić, wynieść się zeń, uciec i nie wrócić. Byłbym wtenczas uratowany!... Niestety — nie mogę.
Strona:PL Guy de Maupassant - Horla.djvu/036
Ta strona została uwierzytelniona.