Strona:PL Guy de Maupassant - Horla.djvu/040

Ta strona została uwierzytelniona.

18. sierpnia. — Spędziłem dzień na rozmyślaniu. Tak jest... będę go odtąd słuchał, poddawał się jego wpływom, spełniał wszystko, co zechce, stanę się pokornym, uległym, nikczemnym... On jest silniejszy... Ale przyjdzie godzina...
19. sierpnia. — Wiem... wiem... wiem wszystko! Oto co wyczytałem w „Revue du monde Scientifique“: — „Dość ciekawa wiadomość doszła nas z Rio de Janeiro. Obłęd, epidemiczny obłęd, podobny do zaraźliwych szałów, jakie nawiedzały ludność Europy w średnich wiekach, szerzy się obecnie w prowincyi San-Paulo. Przerażeni mieszkańcy rzucają swe domy, opuszczają wsie, zostawiają na łasce losu uprawne pola, utrzymując, że są ścigani, opętani, owładnięci przez niewidzialne, choć dotykalne istoty, które na podobieństwo wampirów żywią się ich życiem w czasie ich snu, a nadto piją wodę i mleko, nie tykając, jak się zdaje, żadnych innych pokarmów.
„Prof. Don Pedro Henriquez wyjechał w towarzystwie kilku uczonych lekarzy do prowincyi S. Paulo, aby studyować na miejscu pochodzenie i objawy tego dziwnego szału a następnie przedstawić cesarzowi środki, jakie wydadzą się najodpowiedniejszymi w celu przywrócenia normalnego stanu umysłu obłąkanej ludności.“
Ach! przypominam, przypominam sobie teraz ów piękny brazylijski trzymasztowiec, co przepłynął pod memi oknami, zdążając w górę Sekwany ósmego