w tak rzadkim wzorze, znalazłby w twarzy Eugenii wrodzoną szlachetność, nie wiedzącą o sobie saméj, ujrzałby na tém czole spokojném, cały świat miłości, a w oprawie oczu i w opuszczonych powiekach, jakiś boski niepojęty wyraz. Jéj rysy nie znużone i nie uszkodzone nigdy, wyrażeniem namiętności, podobne były do linii widokręgu, tak lekko nakreślonych na powierzchni cichych jezior. Ta fizyonomia spokojna, ubarwiona rumieńcem, otoczona światłością, jak ładny kwiat świeżo rozwity, przynosiła spoczynek duszy, udzielała patrzącym powabu czystego sumienia, który się na niéj odbijał i zwracała ich spojrzenie.
Eugenia była jeszcze nad brzegiem życia, gdzie kwitną złudzenia dziecinne, gdzie z rozkoszą nieznaną po tém, zrywają się listki astrów, dla tego też, przeglądając się, rzekła do siebie, nie świadoma jeszcze co to jest miłość: — »Jestem bardzo brzydka, nie będzie zważał na mnie.
Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/100
Ta strona została przepisana.