Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/107

Ta strona została przepisana.

biad ugotujesz w piecu, a tak oszczędzisz ognia.
— »O! zawołała Barbara, tego mię nie potrzeba uczyć.
Grandet rzucił ojcowskie spojrzenie na wykonawczynią, jego woli.
— »Panno Eugenio, zawołała kucharka, mieć będziemy placek.
Ojciec Grandet powrócił z owocami i położył je na stole.
— »Patrzaj pan, rzekła Barbara, jak ładne buty ma synowiec pana. Co za skóra i jak pięknie pachną! Czemże się to czyści? Czyli pańskim szuwaxem z jajami?
— »Nie, zdaje mi si ęiż ten szuwat zepsułby tę skórę. Oprócz tego, powiedz mu że nie umiesz czyścić safianu, jest to bowiem safian, a kupi sobie szuwaxu. Słyszałem że kładą do niego cukier aby nabrał glansu.
— A więc musi to bydź dobre do jedzenia, rzecze służąca przykładając buty do nosa. Powąchaj pan; pa-