Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/114

Ta strona została przepisana.

Na tę odpowiedź, dreszcz przeniknął Cruchota, który mimo swojéj notaryuszowskiéj obojętności, zadrżał myśląc, iż może Grandet z Paryża, daremnie błagał dziewięciu milionów Grandeta z Saumur.
— »A jego syn, wczoraj tak wesoły... — »Jeszcze nie wie o niczem, odpowiedział Grandet, z takąż samą spokojnością.
— »Żegnam cię panie.
Cruchot zrozumiał wszystko i poszedł zaspokoić prezydenta de Bonfons.
Za powrotem, pan Grandet zastał już gotowe śniadanie. Pani Grandet już siedziała na swojém miejscu i robiła rękawki na drutach; Eugenia uściskała ją z tém żywém wywnętrzeniem serca, jakie wzbudza w nas tajemny smutek.
— »Możecie państwo jeśdź: rzekła Barbara, zbiegając po schodach. Dziecię śpi jak herubinek. Jakże jest piękny z zamkniętemi oczyma! weszłam, zawołałam na niego. Nie przebudził się.