Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/12

Ta strona została przepisana.

rzył winogrona; boją się deszczu, wiatru, suszy. Barometr, zasmuca i rozpogadza koleją, fizyonomie wszystkich.
Od jednego rogu ulicy do drugiego, te słowa.: Oto jest czas złoty, przebiegają odedrzwi da drzwi. W sobotę około dziesiątéj godziny, w pięknéj porze roku, nie dostaniesz u nich ani za grasz towaru. Każdy ma swoją winnicę i dwa dni przepędza na wsi. Tam wszystko jest obliczone, kupno, sprzedaż, zyski; handlujący mogą przez dziesięć godzin na dzień zajmować sic zabawą, przypatrywaniem co robią ich sąsiedzi i plotkami. Gospodyni nie może kupić kuropatwy, aby sąsiedzi nie zapytali się męża czy ją upiekła jak należy? Młoda dziewczyna wyjrzy oknem, zaraz ją widzą wszystkie gromadki próżniaków. Tak więc sumienia są na jawie, a te czarne niedostępne domy, żadnéy nie ukrywają tajemnicy.