swego kuzyna, dwa talarze owoców, butelkę wina, chleb i cukier w cukierniczce, Eugenia drzeć zaczęła, gdyż dopiero wtedy pomyślała, co powie jéj ojciec, jeźli wejdzie w téj chwili. Dla tego też, często spoglądała na zegar, rachując, czyli jéj krewny będzie mógł zjeść śniadanie przed powrotem starego.
— »Bądź spokojna Eugenio! jeżeli twój ojciec przyjdzie, ja wszystko biorę na siebie.
— »Ach! moja dobra matko, zawołała, nie kochałam cię tyle, ile powinnam.
Karol nachodziwszy się nucąc po izbie, zszedł nareście. Szczęściem, była dopiero godzina jedenasta. Wystroił się z taką zalotnością, jak gdyby znajdował się w zamku swojéj Anusi. Wszedł z tą miną uprzejmą i wesołą, która tak dobrze przystoi młodzieży, a która smutną radość wznieciła w Eugenii. Za żart
Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/122
Ta strona została przepisana.