— »Czy macie teatr?
— Co? teatr! zawołała pani Grandet, czy nie wiesz pan że to jest grzech śmiertelny, chodzić na teatr?
— »Proszę pana: rzekła Barbara, przynosząc jaje: dajemy ci kurczęta w skorupce.
— »O! świeże jaja: zawołał Karol, który jak ludzie nazwyczajeni do zbytku już nie myślał o kuropatwie. Ale to rzecz przedziwna. Czy jest masło... moje dziecię?
— »Co? masło! a więc nie będziesz miał placka: rzekła służąca.
— »Ale dajże masła Barbaro! zawołała Eugenia.
Młoda dziewczyna przypatrywała się kuzynowi, jak krajał kawałki chleba i umaczane jadł ze smakiem, podobnie jak czuła dziewczyna Paryzka przysłuchuje się melodrammie w któréj przezwycięża niewinność. To prawda, że Karol wychowany przez matkę, przyjemną kobietę, wydoskonalony, przez modną damę, miał te ru-
Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/125
Ta strona została przepisana.