Zdjął rękawiczki, zacierał ręce tak mocno, iż byłby sobie zdarł skore, gdyby trochę miał delikatniejszą. Przechadzał się, spoglądał jaka jest pogoda. Nareście wyrwała mu się jego tajemnica.
— Moja żono: rzekł, nie jąkając się — złapałem ich wszystkich; przedałem nasze wina. Holendrzy i Belgowie mieli odjechać dziś rano, przechadzałem się przed ich oberżą, niby to gawroniąc się. Ten faktor co go to znasz przyszedł do mnie. Właściciele wszystkich winnic, trzymają się w cenie, i chcą czekać. Nie przeszkadzałem temu? Nasz Holender był w rozpaczy. Postrzegłem to. Zrobiliśmy interes. Kupił nasze winobranie po sto talarów za beczkę, w połowie za gotowiznę. Zapłacił mi złotem. Wexle podpisał i oto jest sześć luidorów dla ciebie. Za trzy miesiące cena win spadnie.
Te ostatnie słowa wyrzekł tonem spokojnym, ale tak szyderczym, iż
Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/148
Ta strona została przepisana.