Ta strona została przepisana.
w zględem właścicieli winnic i wyrozumiewali się wzajem, lecz nadaremnie, aby poznać jakie są istotne zamiary starego.
— »Czy pójdziesz pan z nami razem do pani d’Orsonval? rzekł Grassins do notaaryusza.
— »Pójdziemy późniéj, odpowiedział prezes.
— »A więc do zobaczenia panowie, rzekła pani des Grassins.
— »I cóż mój stryju! zawołał prezes gdy już się oddalili przeciwnicy, zacząłem bydź prezydentem de Bonfons, a na końcu byłem po prostu Cruchol.
— »Uważałem, iż ci to było przykro, ale wiatr, pomyślny sprzyjał Grassinom.
Jesteś głupi z całym twoim rozumem; niechaj zawierzają zobaczony pana Grandet, a ty siedź sobie cicho. Mimo tego, Eugenia będzie twoją.
Za chwilę już trzy domy wiedziały o wspaniałomyślném postanowie-