Pan Grandet nie kupował nigdy ani chleba ani mięsa. Jego dzierżawcy przynosili mu co tydzień dostateczny zapas kur i kapłonów, kurcząt, jaj, masła i zboża. Posiadał młyn, którego młynarz w dodatku do dzierżawy mleć musiał mąkę na jego potrzeby domowe. Duża Barbara, jego jedyna służąca, piekła chleb co sobota. Straganiarze jego lokatorowie, opatrywali go warzywami; owoców zbierał taką wielką ilość, iż znaczną ich część przedawał na targu. Gotowiznę wydawał tylko na ubranie swojéj żony i córki, na światło, na opłatę zasług Barbary, na podatki i na naprawę budynków. Miał trzysta mórg lasu świeżo nabytych, ale kazał je dozierać leśniczemu swego sąsiada, któremu za to dawał wynagrodzenie. Dopiero od owego czasu jadał zwierzynę.
Mało mówił, jego obejście było bardzo proste. W ogólności wyrażał się krótkiemi sentencyami. Od czasu
Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/21
Ta strona została przepisana.