Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/210

Ta strona została przepisana.

ciu, którego wszystkim życzeniom ojciec czynił zadosyć... Ach i mój ojciec, Anusiu, już nie żyje!
»Otóż zastanowiłem si ęnad mojém położeniem i nad twojém także. Bardzo zestarzałem się w ciągu tych dwudziestu i czterech godzin. Droga Anno! gdybyś dla zatrzymania mię przy sobie w Paryżu, poświęciła wszystkie uciechy zbytku, twoje ubranie, twoją lożę w teatrze, twą świetność, jeszczebyśmy nie dosięgli kwoty potrzebnéj na wydatki mojego płochego życia; a przy tém, nie mógłbym przyjąć takiéj ofiary. Rozstaniemy sic więc na zawsze.
— »Rozstaje się z nią. O Boże! co za szczęście.
Podskoczyła z radości. Karol poruszył się, dreszcz ją przeniknął; ale szczęściem dla niéj, nie obudził się. Czytała daléj.
»Kiedyż powrócę? nie wiem. W klimacie Indyów, prędko starzeje się Europejczyk, a zwłaszcza ten, kto jest