nie wiem. Ale nie żałuję zbyt mocno, żem przeczytała listy, z nich bowiem poznałam twoje serce, twoją duszę, i...
— »I cóż? zapylał się Karol.
— »I twoje zamiary, potrzebujesz summy....
— »Kochana kuzynko.
— »Cyt! cyt! nie tak głośno, nie budźmy nikogo. Oto jest, rzekła otwierając sakiewkę, oszczędność biednej dziewczyny, która niczego nie potrzebuje. Przyjmij ją Karolu. Dziś rano nie wiedziałam co to są pieniądze; nauczyłeś mię tego: są środkiem osiągnięcia naszego celu, niczem więcej. Kuzyn, jest prawie bratem i możesz pożyczyć od twojej siostry.
Milczał, Eugenia nie przewidziała że jej odmówi.
— »I cóż? rzekła.
Spuścił głowę.
— »Czy odmówisz? zapytała się Eugenia; bicie jej serca słychać było pośród głębokiego milczenia.
Poniżyło ją wahanie Karola. Jego
Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/222
Ta strona została przepisana.