Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/232

Ta strona została przepisana.

Zbytnie wzruszenie nie dała mu na miejscu pozostać; wstał, spojrzał na portret pana de la Bretelliere i zaczął śpiewać.
Barbara, pani Grandet i Eugenia, milcząc spojrzeli po sobie. Radość starca przestraszała ich zawsze, kiedy do najwyższego stopnia dochodziła.
Wieczór wkrótce się skończył, ojciec Grandet chciał wcześniej pójśdź na spoczynek: a gdy on się położy, cały dom spać powinien. Barbara, Karol i Eugenia, także byli znużeni. Pani Grandet zaś; spała, jadła, piła, chodziła, stosownie do życzeń swojego męża. Jednakże przez dwie godzin przeznaczonych na trawienie, bednarz weselszy niż kiedykolwiek, powiedział kilkanaście przysłów i zdań, jemu tylko właściwych, z których jedno da wyobrażenie o wszystkich. Wypiwszy wódkę spojrzał na kieliszek.
»Skoro tylko przysuniemy kieliszek