rzekł podając pani Grandet, piękny naparstek złoty, która już od lat dziesięciu pragnęła mieć podobny.
Słowa te, wyrzekł z mocném wzruszeniem.
— »Wszystko to warto jest 1989 franków, piętnaście centymów, mój synowcze: rzekł Grandet otwierając drzwi. Aby ci ochronić kłopotu zapłacę tę wartość.
— »Nie śmiałam prosić cię o to mój stryju, ale mi przykro było przedawać moje klejnoty, w mieście gdzie mieszkasz. Trzeba w domu prać brudną bieliznę, mawiał Napoleon. Dziękuję więc stryjaszkowi za tę grzeczność.
Grandet poskrobał się w ucho, i milczeli przez chwilę.
— »Moj kochany stryju! mówił daléj Karol niespokojnie spoglądając na niego, jak gdyby obawiał się obrazić jego drażliwość: moja kuzynka i stryjenka, raczyły przyjąć odemnie małą pamiątkę; chciéj także przyjąć
Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/241
Ta strona została przepisana.