Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/242

Ta strona została przepisana.

guziki do rękawków, na nic mi nieprzydatne teraz; przypomną ci biednego synowca, który zdala od was, myśléć będzie o tych, co są dzisiaj jedyną jego familią.
— »Mój chłopcze! mój chłopcze! nie trzeba się tak ogołacać.
— »Cóż to masz żono? rzekł, chciwie obracając się ku niéj. Ach! naparstek złoty!
— »A ty córko! ha! ha! dyamentowe, zapinki.
— »A więc biorę twoje guziki synowcze, rzekł ściskając rękę Karola. Ale pozwolisz mi... abym... abym... zapłacił... twoją... przeprawę do Indyi. Tak jest, zapłacę twoją przeprawę. Tym bardziéj, że oceniając twoje klejnoty, rachowałem samo tylko złoto, a może da się co zyskać na robocie. Tak, to rzecz skończona.. Dam ci tysiąc talarów. Pożyczę ich od pana Cruchot. Nie mam ani szeląga w domu, chyba że mi zapłaci mój dzierżawca. Idę do niego.