ści, spoglądając na niebo, na tę małą przestrzeń> jaką dostrzedz mogła między marami, a po tém na starą ścianę i na dach pod którym była izdebka Karola. Nareście, była to miłość samotna, miłość prawdziwa i wytrwała, która przenika wszystkie nasze myśli, staje się ich treścią, albo jak to byliby powiedzieli nasi ojcowie, materyą życia. Gdy tak zwani przyjaciele ojca Grandet, przychodzili na wieczór, była wesołą, udawała, ale przez całe rano rozmawiała o Karolu z matką i Barbarą. Barbara pojęła iż może litować się nad cierpieniami swojéj młodéj pani, nie uchybiając obowiązkom względem starego i mówiła do Eugenii:
— »Gdybym miała kochanka, byłabym poszła za nim chocjażby w piekło... Byłabym zabiła się za niego...
ale.... Umrę nie poszedłszy za mąż!.. Czy uwierzysz mościa panno, że ten stary Cornoiller, dobre człeczysko, kręci się około mnie dla tego, że mam
Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/262
Ta strona została przepisana.