dwóch kobiet. A jednakże córka miała jedną podporę w tém położeniu. Z miłości swojéj czerpała siłę.
»Dla niego! dla niego! mówiła, wy trzymałabym tysiąc śmierci.« I to myśląc, rzucała na matkę, spojrzenia pałające odwagą.
— »Zabierz to wszystko: rzekł Grandet do Barbary, gdy około jedenastéj dokończyli śniadania. Ale zostaw stolik. Wygodniej, obejrzemy twój mały skarb: rzekł spoglądając na Eugenią. Mały! o nie! dalibóg! Posiadasz wewnętrzną wartość pięć tysięcy dziewięćset piędziesiąt i dziewięć franków; z dzisiejszym Napoleonem będzie sześć tysięcy franków bez jednego. Otóż dam ci ten frank, dla dopełnienia summy; ponieważ widzisz moja coruniu....
— »No! i dla czego słuchasz co gadamy, Barbaro? ruszaj do roboty.
Barbara wyniosła się co żywo.
— »Posłuchaj mię Eugenio; musisz mi dać twoje złoto, nie odmówisz
Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/273
Ta strona została przepisana.