Pani des Grassins poszła na górę, odwiedziéć panią Grandet.
— »Pani Grandet jest mocno słaba; lękam się o nią, w jéj wieku nie trzeba zaniedbywać choroby.
— »Zobaczymy to, odpowiedział bednarz z roztargnieniem.
Pożegnali go wszyscy, a gdy już byli na ulicy, pani des Grassins rzekła:
— »Coś nowego zaszło w domu Grandetów. Matka jest bardzo słaba, i nie zna swojego stanu. Córka ma czerwone oczy, jak gdyby długi czas płakała. Czyliż chcą wydać ją za mąż mimo jéj woli?
Gdy bednarz już poszedł spać, Barbara przyszła po cichu do pokoju Eugenii i przyniosła potrawko z zająca. — »Jedz panienko. Cornoiller dał mi zająca. Jesz tak mało, ze ta potrawa wystarczy na osiem dni, a nie zepsuje się na zimnie. Przynajmniéj nie będziesz jeśdź suchego chleba.
— »Biedna Barbaro! rzekła Eugenia, ściskając ją za rękę.
Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/288
Ta strona została przepisana.