Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/307

Ta strona została przepisana.

— »Ta! ta! ta! złupił cię z majątku, muszę ci powrócić twój skarb.
— »Ojcze!
Stary chciał otworzyć nóź i wyjąć blachę złota, i dla tego musiał położyć toaletkę na krześle. Eugenia poskoczyła do niéj; ale bednarz mając razem na oku toaletkę i córkę, odepchnął ją tak gwałtownie, że aż padła na łóżko matki.
— »Panie! panie! zawołała matka podnosząc się na łóżku.
Grandet otworzył nóź i zabierał się do wyjmowania złota.
— »Mój ojcze! zawołała Eugenia padając na kolana i tak czołgając się ku niemu. Na Boga ukrzyżowanego! na moje zbawienie! na moje życie! zaklinam cię, nie ruszaj téj toaletki. Nie należy ona ani do mnie, ani do ciebie, ale do nieszczęśliwego Karola; on mi ją powierzył, musze mu ją oddać w całości.
— »Dia czegóż patrzałaś na nią, je-