na podarunek ślubny dla panny d’Aubrion. Przyjął pana des Grassins z tym tonem, zuchwałym, właściwym młodemu człowiekowi, który już kilka osób zabił w pojedynku. Wysłuchał go ozięble i odpowiedział, nie zrozumiawszy nawet o co idzie.
— »Jnteressa mojego ojca, nie należą do mnie. Bardzo jestem panu wdzięczny za jego starania. Ale z nich korzystać nie mogę. Nie dla tego zebrałem w pocie czoła, kilkakroć sto tysięcy franków, abym je oddał wierzycielom ojca mojego.
— »A gdyby ojciec pana został za kilka dni ogłoszony bankrutem?
— »Mości panie, za kilka dni nazywać się będę hrabią d’Aubrion, a więc nic mi to nie szkodzi. Oprócz tego, wiesz pan o tém bardzo dobrze, że gdy kto ma sto tysięcy franków dochodu, nikt się nie pyta, czyli jego ojciec zbankrutował.
I grzecznie wyprawił pana de Grassin za drzwi.
Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/345
Ta strona została przepisana.