Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/39

Ta strona została przepisana.

nie Grandet. Wszyscy trzéj przynieśli ogromne bukiety, zebrane w ich małych szklarniach.
Rano, pan Grandet, stosownie do swego zwyczaju, w pamętne dni urodzin i imienin Eugenii, wszedł do jéj pokoiku wprzódy jeszcze nim wstała, i uroczyście ofiarował ojcowski podarunek, składający się od lat trzynastu, z podwójnego napoleona złotego.
Pani Grandet zazwyczaj dawała córce suknie zimową, albo letnią, stosownie do pory roku.
Te dwie suknie, cztery napoleony i dwie inne sztuki złota, które dostawała w pierwszy dzień roku i w dzień imienin ojca, składały jéj dochód stu talarów. Pan Grandet z upodobaniem patrzał na jego nagromadzenie. Czyliż nie przekładał pieniędzy z jednéj kassy do drugiéj, i wcześnie nie usposabiał córki do łakomstwa? Niekiedy zapytywał się o jéj skarb, mówiąc: to będzie twoim tuzinem ślubnym.