Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/45

Ta strona została przepisana.

— »Masz, rzekł pan Grandet do Barbary, widząc że zbladła: ponieważ to są urodziny Eugenii i ledwie żeś się nie wywróciła, wypij szklankę piwa.
— »Zarobiłam na nią, odpowiedziała Barbara. Na mojém miejscu, nie jedna byłaby rozbiła butelkę, ale ja wołałabym wprzódy złamać rękę.
— »Biedna Barbara! rzekł pan Grandet, nalewając jéj szklankę. A więc, ponieważ to są urodziny Eugenii, naprawię schody. Nie umiecie kobiety tam stąpać gdzie są jeszcze mocne.
Wziął świecę i poszedł po gwoździe, deski i inne narzędzia.
— »Czy potrzeba dopomódz panu? zawołała Barbara, słysząc iż puka na schodach.
— »Nie, nie, znam się na tém, odpowiedział stary bednarz.
W chwili gdy sam pan Grandet naprawiał spróchniałe schody i gwizdał na zabój na pamiątkę swoich