Ta strona została przepisana.
tów, a wziąwszy ją za łokcie, pocałował po obu stronach szyi, z przyciskiem, który zawstydził Eugenią. Prezes podobny do dużego zardzewiałego gwoździa, mniemał że się tym sposobem zaleca.
Pan Grandet stawiając światło na stołku, rzekł:
— »Ponieważ dziś są urodziny Eugenii, zapalmy drugą świecę.
— »Państwa des Grassins czy jeszcze nie ma?
— »Jeszcze nie, odpowiedział pan Grandet.
— »Ale będą? zapytał się stary notaryusz, wykrzywiając twarz.
— »Tak mniemam, odpowiedziała pani Grandet.
Rozmawiali o winobraniu, o tegorocznéj cenie wina, gdy zapukano do drzwi i weszła familia de Grassins.
Pani Grasinns była jedną z tych kobiet, małego wzrostu, żywych, białych, rumianych, dobréj tuszy, które, dzięki spokojnemu życiu na pro-