Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/49

Ta strona została przepisana.

ście, bojaźliwy na pożar: ale który wydał w Paryżu, gdzie chodził do sokoły prawa, osiem do dziesięciu tysięcy franków, prócz swojéj pensyi, zbliżył się do Eugenii, pocałował ją w oba policzki i podał jéj toaletkę, w któréj wszystkie drobiazgi były z emalii: prawdziwy jarmarczny towar, mimo tarczy, na któréj litery E. i G. gotyckim charaktem wyryte, mogłyby wzbudzać mniemanie, że to jest podarunek z umysłu zamówiony.
Jednakże Eugenia otworzywszy ją, uczula te niespodziewaną radość, na jaką rumienią się i drżą z zadowolenia młode dziewczyny. Spojrzała na ojca, jak gdyby pytając się, czy może przyjąć, a pan Grandet rzekł: Weź moja córko, tonem, jakiegoby żaden aktor nie powtórzył.
Trzéj panowie Cruchot, osłupieli, widząc jak radosne spojrzenie rzuciła dziedziczka na Adolfa: gdyż jéj się zdawało, że podarunek nie słychaną ma wartość. Pani Grassins